Kowal: Czy zamieszkamy na Marsie?

23.11.16

Paweł Kowal

Epoka po komunizmie zmieniła świat nie tylko dlatego, że poddał się Związek Sowiecki, a Stany Zjednoczone i Europa Zachodnia doszły do szczytu potęgi.

Nawet nie tylko z powodu Solidarności i upadku muru w Berlinie. Nie byłoby gwiezdnego czasu po komunizmie, naszej belle epoque, bez wielkiego skoku technologii. Bez internetu, telefonii komórkowej (Michaił Gorbaczow zdążył ją wypróbować), bez wielkich telewizji informacyjnych. To te zjawiska wspólnie dały pożądany efekt, tak samo jak 500 lat wcześniej wielkie odkrycia geograficzne osiągnęły synergię z wynalezieniem druku.

Dzisiaj już wiemy, że znów szykuje się wielki przełom. Znowu wielka polityka zbiega się z wielkimi zmianami technologicznymi. Z jednej strony przez Zachód przechodzi pochód populistów: że w dzisiejszym kształcie może nie przetrwać Unia Europejska, a polityka USA może się bardzo zmienić. W opinii obserwatorów prezydent Trump przynajmniej w pierwszej kadencji będzie realizował swoje zapowiedzi, to oznacza poważne zmiany w Europie, szczególnie w naszych stronach. Pełna niewiadomych jest polityka Władimira Putina, a nawet wyniki wyborów w Niemczech i we Francji w przyszłym roku. O tym przez kilka dni rozmawiali uczestnicy dorocznego spotkania World Policy Conference organizowanego przez think tank IFRI. Swoją drogą może czas już, by takie spotkanie odbyło się w Polsce?

Co wynika z tegorocznej konferencji, która zakończyła się w Katarze? Po pierwsze – że nie cały świat żyje tymi problemami, przez które nie może spać Zachód. Nasze problemy dotykają wszystkich, ale znacznie mniej niż przed dekadami. Po drugie, o Wielkiej Zmianie zadecydują wielkie wynalazki, które obejmą oddziaływaniem całe narody. Sztuczna inteligencja, tani grafen, możliwość błyskawicznego przemieszczania się między metropoliami z prędkością odrzutowca, w specjalnych tunelach, zdalne samochody (zapowiadane już przez Stanisława Lema), całkowicie spersonalizowana diagnostyka medyczna? Wszystkie te rzeczy czekają gdzieś w laboratoriach na dalszą obróbkę lub wprowadzenie w życie. Nie wiadomo, czy wszystko to się ziści, ale wystarczy tylko kilka wielkich korekt na miarę wprowadzenia internetu i świat będzie inny niezależnie od woli Putina, Trumpa czy Unii Europejskiej. Kiedy Thierry de Montbrial, francuski intelektualista, politolog z wyjątkowym, bo także politechnicznym wykształceniem, prowokacyjnie pyta w Dausze, czy za 100 lat zasiedlimy Marsa, dotyka istoty sprawy. Można powiedzieć, że pyta o to, czy dramatycznie szybki rozwój nauki posłuży człowiekowi, czy skończy się wielką awanturą i wojną, która nauczy świat pokory.